Od tygodnia, tu na północy, w powietrzu czuć wrzesień. Mimo tego, że lato się kończy nie wolno nam zapominać o prawidłowej ochronie przeciwsłonecznej. Temat wydawał mi się łatwy i przyjemny, nie spodziewałam się, że trafię na takie kontrowersje. Z tego też powodu, postanowiłam rozdzielić wpis na dwie części. Dziś czeka Was kilka kluczowych informacji dotyczących promieniowania oraz lista bezwzględnie zakazanych praktyk!
Ciemna strona Słońca
By móc porozmawiać na temat tego jak powinniśmy korzystać ze słońca, musimy przyswoić kilka faktów dotyczących promieniowania słonecznego, a dokładniej promieniowania ultrafioletowego emitowanego przez Słońce. Wyróżniamy trzy rodzaje takiego promieniowania: UV-A, UV-B i UV-C (te ostatnie pomijam w dzisiejszych rozważaniach, ponieważ jest całkowicie pochłaniane przez atmosferę ziemską i nie stanowi dla nas zagrożenia). Aż 97% promieniowania ultrafioletowego, jakie dociera na Ziemię to UV-A. Długi czas jego wpływ na ludzkie zdrowie pozostawał niedoprecyzowany. Okazuje się jednak, że wnika bardzo głęboko w skórę, przez co powoduje fotostarzenie oraz rozwój nowotworów. Jest bardzo zdradliwe, ponieważ dociera do Ziemi niezależnie od pory roku i przechodzi przez szkło oraz zbyt lekki ubiór. Jeśli chodzi o promeniowanie UV-B to spora jego część jest pochłaniana przez warstwę ozonową, jednak pozostała dociera do powierzchni Ziemi, jest zatrzymywane przez szkło. Ten rodzaj promieniowania odpowiada za syntezę witaminy D, zawdzięczamy mu naszą letnią opaleniznę oraz oparzenia słoneczne. Promieniowanie jest najsilniejsze latem.
Idzie Rak, nieboRak!
Pierwsza najważniejsza sprawa, na jakiej chcę się na chwilę skupić to solaria. Słuchajcie, jednorazowe skorzystanie z solarium to 20% wzrost szans, że zachorujecie na raka skóry, a każde kolejne opalanie w solarium zwiększa to ryzyko diametralnie. To poważna sprawa!
Solaria to bardzo duże zagrożenie dla naszego zdrowia i nawet okazjonalne korzystanie z takiego opalania może nam narobić problemów. Solarium zawsze jest złe, nie ma bezpiecznej dawki, im młodsza osoba z niego korzysta, tym gorzej, im częściej z niego korzystamy, tym gorzej. Tym bardziej cieszy mnie (a jednocześnie dziwi czemu tak późno), że Prezydent RP Andrzej Duda skierował do Sejmu projekt ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami korzystania z solarium, który zakłada całkowity zakaz korzystania z solariów dla osób poniżej 18 roku życia.
Muszę się do czegoś przyznać. Sama jako 20-latka byłam w solarium kilka razy (mimo że bardzo bałam się uwięzienia w tej kapsule). Oczywiście, już wtedy mówiło się, że jest to „niezdrowe”, ale nie byłam jeszcze świadoma, że to tak poważne zagrożenie. O szkodliwości solariów napisano wiele, mogłabym zarzucić Was źródłami, jednak odsyłam Was do jednego z nich, z którego wynika, że opalanie się na solarium zwiększa ryzyko raka skóry silniej, niż palenie papierosów wpływa na rozwój raka płuc!
Siła kampanii społecznych
O tym, że palenie papierosów sprzyja rozwojowi raka płuc wie już nawet kilkuletnie dziecko, a nastolatki przerabiają ten temat wielokrotnie na godzinach wychowawczych. Tym bardziej uderza mnie brak szeroko zakrojonych kampanii informacyjnych dotyczących opalania w solarium oraz to, że solaria reklamują się bez żadnych ograniczeń. Zwłaszcza teraz, kiedy doszukujemy się szkodliwości w jedzeniu, piciu, kosmetykach, a nawet lekach i terapiach przepisywanych przez lekarza, kiedy wydajemy furę pieniędzy na specyfiki o nieudowodnionym działaniu, kiedy doszukujemy się w każdej kwestii sponsoringu firm farmaceutycznych i kosmetycznych, tak ważna i prosta wiadomość jak to, że solaria są śmiertelnie niebezpieczne, powinna bardzo łatwo i lekko iść w Internetowy eter! Jeśli któryś z Waszych znajomych korzysta z takiej formy opalania, spróbujcie przekazać mu miażdżące statystyki, ludzie powoli rezygnują z palenia, może i solaria uda się w końcu pokonać.
No dobrze, troszkę się rozwlekłam na temat sztucznej opalenizny, ale to przecież nie jedyne zagrożenie związane z promieniowaniem słonecznym.
Czerwony jak cegła
Każdy z nas zna ogólne zalecenia jak bezpiecznie korzystać ze słońca, jednak warto przyjrzeć się im nieco uważniej. Pierwsza i najważniejsza zasada – nie daj się słońcu popalić. Nie tylko dlatego, że spieczony na raka na pewno nie wpisujesz się w najświeższe trendy w modzie… Niby wiemy, że oparzenie słoneczne jest bardzo niebezpieczne i bezpośrednio wpływa na ryzyko rozwoju choroby nowotworowej. Jednak pod uwagę powinniśmy wziąć całą swoją życiową historię opalania. Zarówno oparzenia, jakich doświadczyliśmy w dzieciństwie, jak i te w późniejszym wieku determinują wzrost ryzyka zachorowania na raka. Podobnie jak w przypadku solariów, znaczenie ma nawet pojedyncze oparzenie słoneczne. Jeśli chcecie poznać kilka statystyk na ten temat to zachęcam do zajrzenia np. tu, tu i tu. Można dopatrywać się wieku bardziej skomplikowanych i specyficznych zależności (np. od płci czy miejsca na ciele, jakie uległo poparzeniom), jednak konkluzja powinna być jedna: każde oparzenie słoneczne jest niebezpieczne, nawet te przebyte w wieku dziecięcym (a może: tym bardziej te)!
Odpowiedź kryje się w cieniu.
Wskazówki opisujące główne zasady korzystania z kąpieli słonecznych znajdziecie na stronie każdej większej organizacji zajmującej się przeciwdziałaniu rozwoju raka skóry takich jak np.World Health Organization, The Skin Cancer Foundation czy Centers for Disease Control and Prevention.
Krótko podsumowując wytyczne: powinniśmy unikać przebywania na słońcu między 10 a 16, zakrywać ciało odzieżą, oczy okularami z filtrem, a głowę kapeluszem oraz kryć się w cieniu. Pamiętajmy jednak, że to może okazać się niewystarczające. Skoro promieniowanie UV-A przechodzi przez szybę, to łatwo sobie wyobrazić, że przeniknie również przez chmury, kapelusz czy ubiór, dlatego tak ważne jest stosowanie ochrony przeciwsłonecznej nawet w pochmurne dni.
Jeśli chodzi o dzieci, to powinny się znaleźć pod specjalną opieką przeciwsłoneczną. Dzieci do 6 miesiąca życia w ogóle nie powinny być wystawiane na nadmierne promieniowanie słoneczne. U dzieci w tym wieku nie wolno stosować kremów przeciwsłonecznych, dlatego jedynym rozwiązaniem jest po prostu unikanie silnego nasłonecznienia.
Chociaż nigdy nie sądziłam, że stosowanie kremów przeciwsłonecznych to pole do jakiejkolwiek dyskusji, okazuje się, że jest tyle samo zwolenników co przeciwników stosowania filtrów. O tym, co powoduje brak zaufania do tych specyfików w następnej części. Zaznaczę tylko, że najważniejsze organizacje zajmujące się walką z nowotworami skóry jasno mówią o potrzebie używania kremów z filtrem, więc do czasu kolejnego wpisu nie przestawajcie ich stosować! Jednak pamiętajcie, że kremy z filtrem nie powinny być stosowane u dzieci poniżej 6 miesiąca życia.
Na pewno warto zadać sobie trochę trudu w wybraniu odpowiedniego rodzaju kremu. O tym, jakimi kryteriami wyboru powinniśmy się kierować — już niedługo!