Tym wpisem rozpoczynam nie tylko działalność bloga, ale i pierwszą serię postów dotyczących bardziej lub mniej znanych kobiet nauki. Pierwszą kobietą, o której napiszę kilka słów, jest Rosalind Franklin urodzona w 1920 roku w Notting Hill w Londynie. Wielu z Was Drodzy Czytelnicy poznało Panią Rosalind w pierwszych chwilach nauki dotyczącej struktury DNA. Dziś jej nazwisko wreszcie niesie ze sobą należytą chlubę, Jednak jej wkład w odkrycie największej zagadki życia został doceniony dopiero wiele lat po jej przedwczesnej śmierci…
Urodzony naukowiec
Mała Rosalind Franklin już od wczesnego dzieciństwa przejawiała cechy wyjątkowej inteligencji i jako nastolatka marzyła, by zostać naukowcem. W wieku 21 lat została absolwentką Newnham College Uniwersytetu Cambridge, (tytuł odebrała dopiero w 1947 roku, kiedy Cambridge University zezwolił na nadawanie tytułów licencjata i magistra kobietom). Otrzymała stypendium, dzięki któremu pracowała z przyszłym laureatem Nagrody Nobla Ronaldem Norrishem, jednak po roku zrezygnowała. Niewielu wie, że Rosalind znacząco rozwinęła technologię maski gazowej, co w czasie wojny miało istotne znaczenie dla ochrony życia walczących i było podstawą jej rozprawy doktorskiej, którą obroniła w 1945 roku.
Avec Paris, c’est si facile
Kolejnym ważnym etapem jej pracy był pobyt w Paryżu i praca w Laboratoire Central des Services Chimiques de l’État in Paris. Tu nauczyła się podstaw krystalografii i (jak wspominają jej przyjaciele) spędziła szczęśliwe lata. Dużą przyjemność sprawiały jej wyjazdy zagraniczne, chodzenie po górach oraz gotowanie w gronie przyjaciół.
Słodko słone lata
Mając 30 lat nie bez rozterek opuściła ukochany Paryż i rozpoczęła pracę w King’s College London. Niestety atmosfera w pracy nie była przyjemna (nie tylko dlatego, że pracowała w piwnicy). Rosalind miała trudności w „dogadaniu się” z innym pracownikiem – Mauricem Wilkinsem, który uważał, że Rosalind została zatrudniona jako jego asystentka. Dodatkowo ich charaktery różniły się znacząco, on był cichym i nieśmiałym człowiekiem, ona zawsze patrzyła prosto w oczy i uwielbiała dyskusje. Dyrektor placówki – Jahn Rendall nie potrafił skutecznie rozdzielić kompetencji i ustalić ich hierarchii w zespole, dlatego nieprzyjemny start tej współpracy odbił się na całości pracy obojga i stworzyli oni dwa oddzielne zespoły.
Dziś wydaje się to nieprawdopodobne, ale Rosalind nie mogła uczestniczyć w gorących dyskusjach toczących się w „Lunch Place”, do którego kobiety nie miały wstępu. Biografka Rosalind, Anne Sayre utrzymywała, że to znacząco wpływało na samopoczucie Franklin, jednak inni sugerują autorce biografii feministyczną stronniczość. Większość współpracowników Rosalind wraz z Johnem Randallem spożywała posiłki wspólnie, nie zważając na płeć.
Kolejni gracze w grze
Mimo niezadowolenia z atmosfery panującej w pracy to właśnie tu Franklin rozwinęła swoje umiejętności w krystalografii i zbliżyła się do poznania struktury DNA. Teraz doskonale poznana cząsteczka, w tamtym czasie, wzbudzała ogromne emocje naukowców i każdy chciał dołożyć swoją cegiełkę do rozwiązania zagadki w niej ukrytej. W tym miejscu należy przedstawić Francisa Cricka oraz Jamesa Watsona – duet naukowców, którzy starali się opisać strukturę DNA na podstawie hipotetycznego modelu. Każdemu, kto przeczytał na temat struktury DNA choć jedno zdanie, te nazwiska powinny wydawać się znajome.
Rosalind przy współpracy z doktorantem Raymondem Goslingiem wykonywała coraz lepsze zdjęcia DNA i była coraz bliżej opracowania pełnego modelu struktury. Watson wybrał się na jedno z seminariów prowadzone przez Rosalind, ale ani myślał robić notatki. Jego pewność siebie zwiodła go, przez co przekazał swojemu współpracownikowi, Crickowi, nieprecyzyjne liczby. Na ich podstawie Francis wykonał nieprawidłowe obliczenia i obaj skonstruowali model oparty na błędnych danych. Zaproszona przez nich na konsultację Rosalind rzeczowo wytknęła im błędy w konstrukcji.
Zdjęcie 51 autorstwa Rosalind Franklin
W 1952 roku Rosalind wraz z Raymondem wykonali zdjęcie 51, które pozwalało na opracowanie prawdziwego modelu struktury DNA oraz przedstawienia dowodu, który by go potwierdził. To był przełom, jednak dokładna Franklin potrzebowała czasu, by bazując na fotografii wykonać obliczenia prowadzące do opisu struktury. W styczniu 1953 roku Maurice za plecami Rosalind pokazał sławne teraz zdjęcie Jamesowi i Francisowi. Jak wspomina sam James „szczęka mu opadła” na ten widok. Obaj naukowcy mieli bardzo dobrą intuicję i szeroką wiedzę więc zdawali sobie sprawę, że teraz zarówno oni, jak i Rosalind są o krok od opisania struktury DNA. By wygrać wyścig, potrzebowali więcej jej danych. Otrzymali wgląd do nieformalnego, nietajnego raportu z pracy Roaslind i od opisania struktury dzieliło ich zaledwie kilka tygodni.
Gdyby nie arogancja Jamesa, może rozwiązaliby zagadkę dużo szybciej… Dokładnie te same dane Rosalind Franklin przedstawiała na swoim seminarium, podczas którego James nie robił notatek i sprowokował pomyłkę. W pośpiechu opracowali nowy model, tym razem prawidłowy, co przyznała sama Franklin.
Sukces
W 1953 roku w szanowanym czasopiśmie Nature ukazały się aż trzy artykuły, które odkrywały tajemnicę struktury DNA. Pierwszy – artykuł Jamesa i Francisa, kolejny Maurica i współpracowników oraz trzeci Rosalind i Raynolda. Ostatnia pozycja artykułu sugerowała, że zdjęcie 51 jest jedynie dowodem potwierdzającym hipotetyczny model poprzedników, a nie źródłem jego powstania.
Wszystkie zebrane dotychczas materiały sugerują, że Rosalind nie była świadoma wykorzystania jej danych przez osoby trzecie. Nie znaleziono też żadnego dowodu, by odczuwała w tej sytuacji żal lub rozgoryczenie. Co więcej, w późniejszych latach przyjaźniła się zarówno z Jamesem, jak i Francisem i jego żoną.
Zmiany, zmiany, zmiany
Pomimo sukcesów, praca w King’s College unieszczęśliwiała ją na tyle, że postanowiła przenieść się do Brikbeck College. Wraz z Aronem Klugiem rozpoczęła pracę dotyczącą wirusów i do swojej śmierci opublikowała 17 artykułów dotyczących pierwszego znanego wirusa powodującego mozaikę tytoniową, z czego aż cztery ukazały się w Nature.
Niestety jej ofiarna praca w towarzystwie promieniowania, jak również rodzinna historia zachorowań na nowotwór przyczyniły się do rozwoju choroby – raka jajnika, którą zdiagnozowano w 1956 roku. Informacja ta nie spowolniła jednak tempa jej rozwoju naukowego, pracowała w laboratorium do ostatnich tygodni przed śmiercią w 1958 roku.
To jeszcze nie koniec
To jednak nie jest koniec tej historii. Cztery lata po jej śmierci Panowie Watson, Crick oraz Wilkins otrzymali Nagrodę Nobla za swoją pracę wniesioną w opisanie struktury DNA. Rosalind oczywiście nie otrzymała nagrody i nie była do niej nominowana (Nagroda Nobla nie może być przyznana pośmiertnie). W przemowie wygłoszonej w momencie odebrania nagrody podziękowano jej i wyróżniono jej umiejętności techniczne, jednak nie zaznaczono pełnego wkładu, jaki miała w rozwikłanie największej zagadki epoki. Dopiero wiele lat później przyznali, że nie poczyniliby tego odkrycia, gdyby nie praca Rosalind.
Dodatkowo w 10 lat po jej śmierci Watson wydał książkę pt. „Podwójna helisa”, w której padło wiele „niemiłych” słów pod adresem Franklin. James używał skrótu jej imienia” Rosy”, którego ona sama nigdy nie używała. Nazywano ją w ten sposób jedynie złośliwie i za jej plecami. Dezaprobata współpracowników Watsona nie zaszkodziła książce stać się Światowym bestsellerem. Co prawda po latach Watson napisał Epilog do książki, w którym tłumaczył, że jako młody człowiek nie zdawał sobie sprawy z trudności, jakie Rosalind musiała pokonywać jako kobieta. Czy to zmywa jego oszczerstwa skierowane do osoby, która (z wiadomych przyczyn) nie może wypowiedzieć się we własnej osobie? Oceńcie sami. Tu link do słów, jakie Watson wypowiedział na temat Franklin w 2012 roku.
Feministka?
Praca Franklin mogła ponownie zostać nagrodzona najważniejszym odznaczeniem. Aron Klug, z którym Rosalind współpracowała w ostatnich talach życia, w 1892 roku otrzymał Nagrodę Nobla. W swojej przemowie, otwarcie zaznaczył, że podłożem jego sukcesu była praca Rosalind. Dodatkowo opublikował dwa artykułu w Nature, w których przedstawiał prawdziwy wkład Franklin w odkrycie struktury helisy. I to można nazwać zachowaniem z klasą, prawda?
Rosalind Franklin stała się również znaczącym symbolem feminizmu. Jednak jak wspomina jej młodsza siostra, sama nie myślała o sobie w tych kategoriach. Czuła się po prostu naukowcem.
Koniecznie zobaczcie, jak tę historię przedstawiły rapujące dzieciaki.
Jeśli chcecie wiedzieć więcej, zajrzyjcie do źródeł, z których korzystałam:
https://profiles.nlm.nih.gov/ps/retrieve/Narrative/KR/p-nid/188 (źródło wszystkich zdjęć wykorzystanych w artykule)
http://www.pbs.org/wgbh/nova/photo51/
https://www.nobelprize.org/educational/medicine/dna_double_helix/readmore.html
Do następnego !
Inne kobiety nauki na blogu: